sobota, 25 stycznia 2014

Kot norweski leśny



Kot norweski leśny pochodzi z Norwegii. Posiada cechy pozwalające mu przetrwać w surowym, zimnym klimacie. W latach 30-tych XX wieku wzbudził zainteresowanie hodowców, którzy zaczęli selekcję, która ostatecznie utrwaliła wzorzec rasy.

Norweski leśny ma gęstą okrywę włosową dostosowaną do klimatu, z którego pochodzi. Jest duży, dobrze zbudowany, nogi ma umiarkowanie długie.

Jest to kot towarzyski, lubiący zabawę i kontakt z ludźmi. Lubi też dzieci.

ze strony: http://www.koty.org.pl/rasykotow/9,opis-rasy-Kot-Norweski-Lesny.htm
Więcej o charakterze kota norweskiego leśnego:

Koty norweskie są łagodne, cierpliwe i dobrze żyją z dziećmi, ale - jak każdy kot - nie będą tolerować ciągnięcia za ogon oraz ciągłej zabawy, czasem wolą się zdrzemnąć. Lubią wpinać się jak najwyżej, ale chętnie zajrzą pod kanapę. Są bardzo ciekawskie i mają silny instynkt łowcy, dlatego nie wolno zostawiać ich przy otwartym oknie, bo wyskoczą za przelatującym ptakiem.
Często spotykana jest opinia, że koty norweskie wolą siedzieć obok człowieka, niż na jego kolanach, ale nie jest to regułą. Wiele zależy od indywidualności kota oraz atmosfery, w jakiej został wychowany. Niektóre z  norwegów w naszej hodowli, nawet dorosłe, uwielbiają spędzanie czasu na kolanach, podczas gdy ich człowiek pracuje na komputerze (pracuje, ha ha!). Niektóre lubią też wślizgnąć się pod kołdrę i towarzyszyć człowiekowi podczas zasypiania.
Fajne filmiki z tymi kotami: ( żeby nie było, że reklamuję Royala) Po prostu ich filmiki są fajnie zmontowane i mają ciekawe ujęcia. Nie polecam tej karmy. Należy do tej samej firmy co Whiskas i Kitekat. 

http://www.youtube.com/watch?v=DYqAT3gpKMU
http://www.youtube.com/watch?v=_3MhB2M12hU






czwartek, 23 stycznia 2014

Kot w obroży?

Chciałabym dzisiaj zwrócić uwagę na coraz ( niestety) popularniejsze zjawisko dotyczące kotów. Otóż coraz częściej spotyka się koty, które chodzą w... obroży! Oprócz tego, że absolutnie w naturze kota nie leży noszenie czegoś na szyi, to poza tym- bardzo rzadko zdarza się żeby właściciel"wąsatka" miał na celu coś innego niż tylko ładny wygląd pupila. Gdyby tylko te dwie rzeczy składały się na niekorzyść obroży na szyi naszego kiciusia zapewne i moje koty by ją nosiły. Ale uwaga! Kiedyś postanowiłam kupić moim kotom obroże ponieważ zauważyłam, że podczas wizyty u weterynarza ciężko jest mi sprawować nad dwoma naraz kotami kontrolę. Kiedy dokonałam zakupu problem przestał istnieć- koty do weterynarza chodziły na smyczy. Jednak kiedyś postanowiłam na pewien czas założyć Murmurkowi obrożę- bo słyszałam, że koty często giną i warto do obroży przyczepić adres. Jednak kiedy parędziesiąt minut później wyszłam na podwórko... na trawie siedział Murcio zupełnie zdezorientowany. Podeszłam do niego. Siedział dalej i tylko wpatrywał się we mnie błagalnym wzrokiem. Kiedy przyjrzałam się jego szyi- z jednej strony chciało mi się śmiać- z drugiej poczułam grozę. Mój kiciuś bowiem zapewne próbując się podrapać za uchem wsadził w obrożę ( której nie zapięłam zbyt mocno, żeby się przyzwyczaił) swoją tylną nogę! Od tej pory nigdy już nie zakładałam mu obroży ponieważ często wychodzi a zaczepienie się wchodzącego w obroży zwierzaka o gałąź drzewa na, które wchodzi może zaowocować tym, że mająca bronić przed zgubieniem- stanie się stryczkiem. No tak. A co z kotami, które nie wychodzą na podwórko? To jest już rozsądniejsze. Ale skoro kot ciągle przebywa w domu i nie ma możliwości, żeby się zgubić to nasuwa się pytanie: Po co w ogóle mu ją zakładać? A przy okazji- to, co tu przedstawiłam nie musi być do końca słuszne w każdym przypadku- jeżeli ktoś jest posiadaczem rasowego kota, który wychodzi- oczywiste jest, że martwi się o niego kiedy nie ma go w domu. Wtedy z pomocą przychodzi obroża elastyczna i łatworozpinalna. Tylko wtedy stoi przed nami kolejne pytanie: - Skoro obroża łatwo się rozpina ( musi się łatwo rozpinać, żeby była bezpieczne) to po co ją zakładać skoro kot np. podczas polowania pochyla nisko głowę i w konsekwencji tego może się o coś zahaczyć i rozpiąć ją? I jaką daje wtedy ochronę przed zaginięciem? Cóż... Może lepiej trzymajmy się tego:


KOT 



TO NIE PIES :)







środa, 22 stycznia 2014

Ronja czy nie Ronja?

Uwaga!
Ogłaszam konkurs! Jest to druga tura konkursu Murcio czy nie Murcio. Tym razem jednak należy zgadnąć, czy na podanych zdjęciach znajduje się: Ronja czy też nie. Dokładniejsze informacje na temat tego konkursu znajdziecie w poście "Murcio czy nie Murcio? Tym razem jednak nagrodą będzie przesłanie ( wraz z dokładnym fotograficznym i tekstowym opisem) pomysłu na zabawkę dla kota. Piszcie w komentarzach! Może rozpoznacie tylko na jednym z nich Ronejkę?


poniedziałek, 20 stycznia 2014

Konkurs

Informuję wszystkich, że wygraną w konkursie jest Margerytka! ( Magda) dostanie ona zdjęcia Murcia i Ronji, które nie zostały opublikowane na tym blogu.

czwartek, 16 stycznia 2014

O trzymaniu... rybki w mokrej chusteczce

Prawda, że dziwny tytuł? Jednak niestety całkiem adekwatny do tematu dzisiejszego posta (stety, niestety? ) :). Ale trzymanie kota wyłącznie w mieszkaniu, bez możliwości wychodzenia na świeże powietrze i bez możliwości polowania ktoś bardzo ładnie porównał do "trzymania rybek w mokrej chusteczce higienicznej". Czy kot, który nie może dać upustu swoim naturalnym potrzebom jak znaczenie swojego terenu, polowanie na myszy czy inne drobne zwierzęta, jest nadal właściwym kotem? Odpowiedzi na to pytanie szukałabym na "żywych przykładach".
Ronejka- od około roku prawie nie wychodzi z domu- z własnego wyboru. Jest po prostu strachliwa i nagły hałas przyprawia ją o dreszcze :). Doskonale natomiast odnajduje się jako "śpiąca królewna" w domu na kocyku, w zacisznym miejscu. Jednak zwłaszcza latem odzywa się w niej "zew przestrzeni" i co noc wychodzi na eskapady do ogrodu.

Murcio- regularnie wychodzi na dwór- również z własnej woli. Najczęściej tam przesypia ( a może przepolowuje) noc. Jest kotem spokojnym- zrównoważonym i pewnym siebie.

Niedawno czytałam artykuł o zależności kota od człowieka. Okazało się, że zachowanie takie, jak moja kotka prawie co dzień demonstruje na mnie ( masowanie łapkami, lizanie mojego rękawa cz natarczywe ssanie) jest objawem dużej zależności od człowieka a kot, który takie zachowania ujawnia musi być kotem bardzo zależnym od człowieka i do niego przywiązanym. U naszego kocura natomiast takich zachowań dopatrzeć się nie można. Czy więc to, że Ronejka nie przebywa za często na dworze ma wpływ na jej zachowanie w domu? Wydaje mi się, że tak. Nie łapie ona zbyt często myszy, choć czasem... (o fuj) natomiast Murcio notorycznie przynosi pod drzwi swoje okropne zdobycze chcąc się "pochwalić". Pamiętajmy więc- jeżeli mamy kota- długo się zastanówmy zanim skażemy go na przebywanie wyłącznie w domu. I nie sądzę, aby te koty były bardzo nieszczęśliwe- myślę jednak, że usypia się wtedy tego prawdziwego "kota w kocie". Sądzę również, że naszemu mruczkowi w zupełności wystarczy balkon, z którego nie będzie mógł wyskoczyć za lecącym ptaszkiem. Bowiem dopiero wtedy mamy przyjemność obcować z prawdziwym "zminiaturyzowanym tygrysem".

wtorek, 14 stycznia 2014

Murcio czy nie Murcio?

Uwaga!
Ogłaszam konkurs. W konkursie może wziąć udział każdy, kto odwiedza mojego bloga. Polega on na tym:
Rozróżnij na podstawie dodanych przeze mnie wcześniej zdjęć mojego kocura czy na tej fotce znajduje się Murek:
W komentarzach piszcie: Tak lub Nie i dlaczego tak? Lub: Dlaczego nie? Zwycięzca dostanie niepublikowane na tym blogu zdjęcia Mursena i Ronejki. 

sobota, 11 stycznia 2014

Kot bengalski


Kot bengalski pochodzi z krzyżówki kota domowego z lampartem, stworzonej w celu uzyskania kota domowego o umaszczeniu przypominającym lamparta. Nazwa kota pohchodzi od miejsca, gdzie został znaleziony po raz pierwszy - Zatoki Bengalskiej.

Koty bengalskie z racji swoejgo pochodzenia są kotami zwinnymi, lubiącymi pływać. Z drugiej jednak strony są wrażliwe i nieufnie podchodzą do nowych osób.

Kot bengalski jest kotem o długim i muskularnym ciele. Okrywa włosowa jest krótka, ściśle przylegająca i gładka. Kot ten ma umaszczenie cętkowane w charakterystyczne okrągłe plamki w kolorach: czarnym, sorrel i mink.

(ze strony: http://www.koty.org.pl/rasykotow/16,opis-rasy-Kot-Bengalski.htm)




środa, 8 stycznia 2014

8 stycznia

Za oknem pomimo stycznia śniegu ani na lekarstwo. I wydaje mi się, że ten fakt działa na korzyść moich mruczków. Murcio i Ronja bowiem za śniegiem nie przepadają... No, ale właśnie! 8 Stycznia to dla mnie wyjątkowy dzień. Wyjątkowy, ponieważ dokładnie rok temu, został założony blog "Kocie drogi" wtedy jeszcze pod nazwą "Koty dwa" a jak wyglądał pierwszy post?
Właśnie tak :D 
Murcio i Ronja zmieniły się od tego czasu bardzo. Nawet nie z wyglądu, ale z zachowania i wielkości. Cóż można "powiedzieć" blogowi w jego pierwsze urodziny? Cóż... może wystarczy tylko tradycyjne w Anglii: 
Dziękuję wszystkim, dzięki którym w statystyce bloga pojawiła się zaszczytna liczba 556 pod liczbą wyświetleń i wszystkim obserwatorom bloga ( w liczbie jednego) a jest nim... Margerytka! ( Czyli Magda) - Której bloga gorąco polecam: http://kuchniamagdy.blogspot.com/ ale, ale! Na dzisiejszy wyjątkowy dla mojego bloga dzień przygotowałam dla wszystkich miłośników kotów ( a także psów!) coś specjalnego:


Wiadomo, że każdemu zwierzakowi ( mam na myśli koty i psy) zdarzają się dni, że nie wszystko mu smakuje. Nawet nie tylko wtedy, bo zazwyczaj w tym pierwszym wypadku wystarczy nie zwrócić na to uwagi, żeby miska się opróżniła :) ale na przykład: Zaczynamy szkolenie naszego czworonoga ( i nie mówię tu tylko o psach) wiadomo, że najlepsze do zachęcenia zwierzaka do tego celu są... smakołyki! Jednak... kiedy spaceruje się po sklepach zoologicznych szybko dochodzi się do wniosku, że.... cóż. Smakołyki są okropnie drogie! Dlaczego by więc nie przygotować ich... w domu? 
Mam tu świetny przepis ( wypróbowałam na kiciusiach) na ciastka wątróbkowe

Składniki ( Na duże około litrowe pudełko)

  • 0,5kg wątróbki (surowej) 
  • 1 jajko
  • 1/3 szkl. oleju
  • 1 szkl. mąki
  • po 3 łyżeczki oregano, bazylii (mielonych) - pobudzą trawienie
Wykonanie:
Zmielić wątróbkę na "mus" dodać olej, i pozostałe składniki. Wymieszać. Formować łyżką ciasteczka na wyłożonej folią aluminiową blasze i jeżeli są to duże ciastka- pieczemy w temp. 200 stopni przez 0,5 godziny a następnie suszymy przez 45 min ( u mnie było to krócej) i już! Moje koty je uwielbiają! 

A, i jeszcze coś! To nie ja jestem autorem tego przepisu. Zaczerpnęłam go ze strony: http://wychowaniepsow.blogspot.com/2012/01/psie-ciasteczka-watrobkowe-psi-narkotyk.html 

Wszystkich czytelników bloga jeszcze raz pozdrawiam

AgaTa